Mam naturalny dar utrudniania sobie we wszystkim życia,tak więc i tu maksymalnie sobie utrudniłam zabierając się za zbyt dwarty drucik,uff.
Ten wisior jest trzecim z kolei wytworem wrapingu(drugi jeszcze foto się nie doczekał)
i już powoli nabieram rozeznania odnośnie twardości drutu,bo to co mi się w palcach wydawało odpowiednie w trakcie robótki dało w kość.
Jakość broniłam się przed miedzianymi więc użyłam stali galwanizowanej,ale prędzej ja zmięknę niż stalowy drut;) i przeproszę się z miedzianymi.
Te ekstremalne wygibasy ćwiczyłam na dostojnym Agacie smoczym.
.
Domyślam się, że stalowy drut sprężynował :) Dla mnie najlepsza jest miedź. Srebro też jest wspaniałe do wrappingu, elastyczne.. Do nauki lepiej wykorzystać jednak miedź, jest dużo tańsza, więc nawet jeśli coś się nie uda, to mała strata.
OdpowiedzUsuń:)Miło Cię znowu powitać.
OdpowiedzUsuńWiesz, że nawet nie sprężynował, jest miękki ale nie tak plastyczny jak miedź czy srebro.
Z miedzią się oczywiście przeprosiłam bo dostałam ocynkowaną:D
Właśnie kończę kolejny wisiorek o nieco bogatszym "rusztowaniu".
Już nie mogę się doczekać na srebro:)
Pozdrawiam i podziwiam Twoje dzieła.