Już prawie zaczęło się klarować kiedy nagle znowu natrafiłam na kolczyki mocowane na płatkach uszu,które od dawna mi się podobają.Oglądając te cudeńka stwierdziłam,że spróbuję.Nie zawracałam sobie głowy tutorialami chcąc szybko stworzyć sobie jakieś "dzieło sztuki" :) z moimi mikroskopijnymi labradorytami ze szlifem fasetkowym.
Zmierzyłam tylko suwmiarką konkretne miejsce;) na płatku ucha i zrobiłam prototyp z aluminiowego posrebrzanego drucika z maleńkimi szklanymi koralikami :D strzał był w dychę ,wyszło od pierwszego "kopa".Ten delikatny kolczyk-mankiecik przypadł do gustu mojej najmłodszej:)
A ja zasiadłam pełna zapału do stworzenia własnej serpentynki.
To co wyszło zaparło mi dech swoim blaskiem mieniących się tęcza labradorytów i szklanych koralików,aż musiałam zrobić coś do drugiego ucha tylko asymetrycznie.
Pomyślałam najpierw o kółeczkach z kryształkiem,potem o rivoli Swarovskiego i wyszło coś takiego.
.
Wyszło bardzo fajnie :) Ja zabieram się za nausznicę już ho ho ho, ale jakoś jeszcze żadna nie powstała. Ostatnio w ogóle nic nie robiłam. Nie wyrabiam się czasowo z niczym :)
OdpowiedzUsuńCześć Zela! miło Cię "widzieć" właśnie ostatnio się zastanawiałam gdzie Cię wywiało ;)
UsuńMnie wciągnęło wyginanie nausznic, powstało już ich kilka i wciąż wyginam;)
Pozdrawiam:D